Po długim oczekiwaniu w końcu udało mi się porozmawiać z głową klanu. Ku mojemu zdziwieniu była nią młoda dziewczyna, nie miała nawet dwudziestu lat. Starałem się ukryć rozkojarzenie które się z tym związało i zacząłem tłumaczyć jej sytuację.
***
Kilka minut później Aya znała już moje zadanie i okoliczności w jakich zostałem ochroniarzem i mistrzem Haru. Wziąłem łyk herbaty i rozejrzałem się po pokoju.
- Jeśli coś cię ciekawi, pytaj śmiało. Nie mam nic do ukrycia. - uśmiechnąłem się patrząc jeszcze raz na dziewczynę.
- Dobrze,,, czyli jesteś znajomym rodziców Haru i Rei... - z jej twarzy nie schodził wyraz niepewności. Wiedziałem, że zrobi wszystko, żeby upewnić się że jej nie oszukuję.
- Tak, przed swoją śmiercią matka Rei kazała mi się zaopiekować dziećmi Etsu... - Aya wyglądała jakby doznała olśnienia. Było to na swój sposób zabawne, młoda dziewczyna która musi zachowywać się jak dorosła.
- Etsu czyli ojciec Rei i Haru który został wygnany z naszego klanu, tak? - Dziewczyna była najwyraźniej zapoznana z historią klanu. Kiwnąłem głową na tak po czym wziąłem kolejny łyk herbaty.
- W takim razie proszę cię o oddanie Haru pod moją opiekę. Oczywiście, będzie mieszkać tutaj ale trenować pod moim okiem... - Westchnąłem i pomyślałem o tym, w co takiego się właściwie wpakowałem. - Mogę się z nią zobaczyć? - z zaciekawieniem w głosie zapytałem Ayę.
- Myślę że tak... powinna czuć się nieco lepiej... - dziewczyna cały czas miała co do mnie wątpliwości. Nie dziwiło mnie to ale było bardzo denerwujące. Chwilę później byłem już w pokoju w którym na łóżku leżała wyraźnie zdenerwowana czerwonowłosa dziewczyna. Usiadłem na fotelu obok łóżka i przyjrzałem się jej uważnie. To na pewno była ona, Postanowiłem na złość młodej pani domu pomóc Haru, chociaż Aya zakazała jej wychodzić z domu. Jej również wytłumaczyłem sytuację. Ona uwierzyła mi nieco szybciej, ale na pewno nie dla tego że jest łatwowierna. Podczas całej rozmowy dziewczyna praktycznie dusiła mnie swoim spojrzeniem. Wiedziałem że to jej własny sposób na sprawdzanie ludzi. Z mojego chwilowego zamyślenia wyrwał mnie nietypowy, wręcz dziecinny śmiech który po chwili wypełnił pokój.
- Czemu nie, mam coś do załatwienia w lesie, chodźmy na spacer! - Haru uśmiechnęła się szeroko - ale nie jestem w stanie sama chodzić... - dziewczyna powoli podniosła się z łóżka i wyciągnęła w moją stronę rękę. - pomóż mi skoro od teraz masz mnie trenować. - na jej prośbę pomogłem jej pomóc po czym wyskoczyłem przez okno, uważając żeby nie zranić Haru. Po jakimś czasie byliśmy w jakimś miejskim parku, przez cały czas pomagałem dziewczynie stać więc obydwoje potrzebowaliśmy chwili odpoczynku. Coś mi jednak nie pasowało. W pewnym momencie Haru niechcący powaliła na ziemię jakiegoś chłopaka. Pomogłem jej wstać po czym spojrzałem na nieznajomego. Od razu rozpoznałem jego aurę.
- Jesteś salamandrem, prawda? A, i przepraszam za nią - uśmiechnąłem się i pokazałem na Haru która siedziała teraz na trawie. - ma obecnie problemy z chodzeniem....
- JESTEŚ DUCHEM LEŚNYM?! - Dziewczyna ucieszyła się i przyjrzała chłopakowi po czym szybko posmutniała. - Chciałam... chciałam przeprosić cię za to co stało się przeze mnie z lasem.... - spuściła głowę na trawę i czekała na odpowiedź.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz