- Zabójca aniołów? Ciekawe jednak... jeśli to prawda.... - zatrzymałem się w połowie zdania - ci idioci oskarżą o to nas, prawda? - spojrzałem na Sayuri z poważną miną - co możemy z tym zrobić? To doprowadzi do wojny! - co prawda lubiłem tego typu rzeczy, ale tym razem nie miałem na to najmniejszej ochoty.
- Pewnie tak... - Arata spojrzał na Sayuri i uśmiechnął się - ale tak czy siak oni nie dadzą rady z nami wygrać, prawda? - jego ton głosu był wręcz denerwujący, jakby wyśmiewał się z siły aniołów.
- Pamiętaj, że walczymy z nimi od wieków i jeszcze żadna strona nie wygrała! Nie możesz być taki pewny siebie! - uderzyłem pięścią w stół po czym spojrzałem na Sayuri i szybko się uspokoiłem. - przepraszam.... - wziąłem głęboki wdech i podeszłem do Araty - odpuść sobie, póki co musimy to załatwić.... - odwróciłem się do Sayuri - a ty co o tym sądzisz? Co robimy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz