Chwyciłem obcą dziewczynę za kołnierz i rzuciłem na bok. Nie opierała się, wyglądała na mocno osłabioną.
- Kim jesteś!? Zostaw mnie! - zawołała z rozpaczą w głosie.
Nie odpowiedziałem, tylko podszedłem bliżej i pochyliłem się nad nią, jedną ręką dotykając drzewa.
- Zgubiłaś się? - zapytałem spokojnie. - Oj... Chyba masz pecha.
- Zostaw ją - usłyszałem nad sobą dziewczęcy głos. Podniosłem głowę do góry i spostrzegłem dziewczęcą sylwetkę na gałęzi.
- Ona nie jest czystej krwi. Do niczego nam się nie przyda.
- Cholera - syknąłem. - A miałem nadzieję...
- Wracamy. Na dzisiaj wystarczy - odparła mechanicznym głosem. - I tak już dzisiaj polowałeś.
Odwróciłem się i odszedłem. Słyszałem za sobą ciche kroki mojej wspólniczki.
- Kim jesteś!? Zostaw mnie! - zawołała z rozpaczą w głosie.
Nie odpowiedziałem, tylko podszedłem bliżej i pochyliłem się nad nią, jedną ręką dotykając drzewa.
- Zgubiłaś się? - zapytałem spokojnie. - Oj... Chyba masz pecha.
- Zostaw ją - usłyszałem nad sobą dziewczęcy głos. Podniosłem głowę do góry i spostrzegłem dziewczęcą sylwetkę na gałęzi.
- Ona nie jest czystej krwi. Do niczego nam się nie przyda.
- Cholera - syknąłem. - A miałem nadzieję...
- Wracamy. Na dzisiaj wystarczy - odparła mechanicznym głosem. - I tak już dzisiaj polowałeś.
Odwróciłem się i odszedłem. Słyszałem za sobą ciche kroki mojej wspólniczki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz