Przerażona spojrzałam na chłopaka, rozmawiającego z rudą. Uśmiechnął się się sadystycznie, spoglądjąc na mnie.
Poruszyłam się niespokojnie. Nie mogłam się uwolnić z więzów, a strach całkowicie zablokował moją moc. Nie potrafiłam się skupić. Yuu, prawdopodobnie tak miał na imię mój kochany porywacz, podszedł do mnie. Próbowałam nie przypominać sobie tego, co pokazał w lesie. Jednak ciś się zmuszało do patrrzenia mu prosto w oczy.
Nagle zaczęły pojawiać się obrazy. Obrazy, których nigdy nie chciałam widzieć. Martwe zwierzęta i rośliny. Cały las zacząl płonąć czarnym ogniem.
Zaczęłam płakac, gdy usłyszałam głos Yuu:
- to wszystko będzie miało miejsce. No, chyba że powiesz , gdzie jest Haru.
Pomyślałam.
- Nie... Ja naprawdę nie wiem!
- No, w takim razie, bardzo mi przykro...- powiedział chlopak głsem, który wcale nie wyrażał smutku.
- nie! Proszę, nie rób tego!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz