wtorek, 23 czerwca 2015

Od Araty

- Do świątyni - odpowiedziałem nie zatrzymując się.
- Cyba nie myślisz, że one będą...
- Chodzi o wille na obrzeżach miasta.
- Świetnie - mruknął Yuu. - Będziemy chodzić po domach. "Przepraszam, wie może pani, gdzie mieszkają anioły?"
- Myślę, że to nie będzie konieczne - stanąłem przed czarną bramą, na której widniały zaschnięte ślady krwi. - Najprawdopodobniej właśnie stoimy przed tajną kryjówką aniołów.
Przyjrzałem się sporemu pałacowi w stylu neobarokowym. Do ozdobnych, ale solidnych drzwi prowadziła jedna, jedyna ścieżka, nieosłonięta żadną roślinnością. W ogóle ogród składał się głównie z równo ostrzyżonej trawy, więc każdy, kto próbowałby się zakraść byłby widoczny jak na patelni. Wyjątek stanowiła jedna fontanna i zabetonowany parking.
- Możesz to potwierdzić? - zapytał Yuu ze zwątpieniem.
- Nie, ale to prawie pewne - odparłem, nie odwracając wzroku. - Jeśli masz lepszy pomysł, chętnie cię wysłucham.
- Dobra, załóżmy, że masz rację. Jak zamierzasz dostać się do środka? Udasz dostawcę pizzy?
- Kuszące, ale może innym razem - pokręciłem głową. - Co powiesz na kota?
- Rób co chcesz, ja się nie mieszam. Już mnie widzieli, więc i tak nic nie zrobię.
Przemiana była moją główną umiejętnością, jednak nadawała się do walki jak długopis do trzepania dywanów. Poza tym, strzelać też nie umiałem. Starałem się nadrobić te braki umiejętnościami w innym zakresie, tak więc szkoliłem się na szpiega. W tym niewiele osób jest w stanie mi dorównać.
Użyłem mocy, by po chwili zostawić Yuu samego i wkraść się na teren aniołów. Nie musiałem bać się o to, że zostanę niezauważony.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz