wtorek, 30 czerwca 2015

Od Alice

Wbijając wzrok w ziemię, kopnęłam kamień, który potoczył się po leśnej ścieżce. Szłam przed siebie, bez konkretnego celu. I tak nie mogłam się zgubić, gdyż znałam las jak własną kieszeń.
W końcu usiadłam na jednej z ławek, ustawionych dookoła miejsca na rozpalenie ogniska, po czym westchnęłam ciężko i spojrzałam na niebo. Był wczesny ranek. Wszystkie duchy przyrody były już na nogach. Pewnie zajmowały się pielęgnowaniem swoich drzew, stawów, sprzątaniem lasów albo zabawą. Moje siostry, nereidy najpewniej grały w gry i pływały sobie spokojnie w oceanie, nie martwiąc się o nic.
Bywały takie momenty, kiedy miałam wrażenie, że nikt mnie nie rozumie. Zwykle z chęcią oddawałam się codziennym pracom, pomagając driadom, hamadriadom i najadom, w głębi duszy tęskniąc do otwartych mórz i oceanów. W środku zawsze wiedziałam, że ty nie pasuję, ale zakładałam maskę i bawiłam się tak, jak wszyscy inni. Jednak opuszczenie tego miejsca było czymś, z czego zawsze rezygnowałam. Zbyt przywiązałam się do powietrznego świata.
Jednak od czasu do czasu musiałam zniknąć. Przebywanie z dala od słonej wody bardzo mnie osłabiało. Na szczęście, kiedy już musiałam zanurzyć się w słonej wodzie, szłam do pobliskiego akwarium.
- Zwiecha? - odezwał się nagle jakiś głos.
- Sakura - stwierdziłam, kiedy tylko zauważyłam różowe włosy powiewające na wietrze. - Dawno cię nie widziałam.
- Nie smuć się tak - powiedziała z troską, siadając na ławce naprzeciwko mnie. - Coś się stało?
- Trochę tęsknię za oceanem - uśmiechnęłam się szeroko, ale fałszywie.
- Wiesz, Alice... - zaczęła hamadriada. - Zawsze zastanawiało mnie, dlaczego w takim razie przyszłaś tu, do nas.
- Hmm... - zastanowiłam się, jak to wyjaśnić. - Po coś ciągnęło mnie do świata na zewnątrz. Może ta resztka ludzkiej krwi, którą w sobie mam?
- Nie chciałabyś...
Nagły hałas przerwał Sakurze jej wypowiedź. Od strony polany rozległ się głośny huk. Po chwili poczułam zapach dymu i kichnęłam. Gorzej zniosła to Sakura, która zaniosła się kaszlem. Potrząsnęłam głową, aby się otrząsnąć, po czym gwałtownie wstałam i zaczęłam biec.
Nie można zostawić ich samych nawet na chwilę! - pomyślałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz