Zmierzyłam wzrokiem obcego chłopaka, w skupieniu marszcząc brwi. Po czym uśmiechnęłam się szeroko.
- Quattro ci nie ufa - powiedziałam radośnie. - On nie zbyt wielu osobom, ale prawie zawsze ma do tego podstawy - przechyliłam głowę i wycelowałam w Nagase palec wskazujący. - Ale nie mów mu tego, dobrze?
- J-jasne - zająknął się. - Czy możesz mi w końcu wytłumaczyć, co tu się dzieje?
- Mów mi Alice - klasnęłam w dłonie. - Jestem okeanidą, chociaż żyję w mieście, z dala od słonej wody. Deszczowy facet to Quattro, słodkowodny duch przyrody. Wszyscy jesteśmy przyjaciółmi Five!
- Współczuję jej - mruknął cicho, po czym zmienił temat. - Porwano ją.
- Wiem! Widziałam to.
- W takim razie, dlaczego jej nie pomogłaś? - zdenerwował się i machnął ręką.
- Niby jak? Pomogłabym jej, ale zjawiliście się wy - rozłożyłam ręce jak skrzydła i zaczęłam udawać samolot. - I zrobiliście coś z powietrzem, i później walczyliście, i wszędzie był chaos, i facet w płaszczu porwał Five!
- Ile ty w ogóle masz lat? - skrzywił się cyborg, unosząc z wyższością głowę.
- Dwadzieścia! Jakiś problem? - uśmiechnęłam się złowieszczo. - A teraz mów, co wiesz o jej zniknięciu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz