Oczywiście, nie znałam powodu, dla którego musiałam go obserwować. Takie informacje nie są potrzebne do śledzenia i nie wpływają na nic. Według Kazuyi. im mniej wiem, tym lepiej.
Hotarou co jakiś czas odwracał się lub zerkał podejrzliwie na szare kamienice oraz samochody. Wyczuł moją obecność, ale nie mógł jej potwierdzić. Jako, że nie wierzę w rzeczy takie jak szósty zmysł. myślę, że podświadomie zauważał takie szczegóły jak lekko kołysząca się antena czy niewielki podmuch wiatru poruszający jego włosami. W końcu dzień był bezwietrzny. Mógł też usłyszeć słowa, których nie wypowiedziałam, będące pozostałościami po niegdyś potężnym klanie Aomiya.
- Kto tu jest? - zapytał. Nie odpowiedziałam mu, więc wrócił do znęcania się nad puszką po coli, a po tym, jak skończył wykonywać tę niesamowicie ciekawą czynność, usiadł na płaskim dachu i oparł się plecami o komin, po czym zasnął.
Zaciekawiona. zeskoczyłam z anteny i podeszłam bliżej do wyrzutka. Chcąc zobaczyć z bliska elementy sztucznej szczęki, odgarnęłam mu z twarzy ciemne włosy. Nagle chłopak otworzył oczy i przyjrzał mi się przenikliwym wzrokiem. Zamarłam. Byłam pewna, że jestem niewidzialna, ale Hotarou chwycił mój nadgarstek.
- Tu jesteś - powiedział. - Mam cię.
Materiał, z którego została wykonana jego sztuczna ręka nie pozwalał mi na to, więc po prostu stałam i czekałam. Z zażenowaniem pomyślałam o tym, że zawiodłam. Na szczęście jeszcze nie wszystko było stracone, bo ze słów chłopaka wywnioskowałam, że nie może mnie zobaczyć. Zaniepokojona pomyślałam o kajdankach ograniczających moją moc.
Hotarou?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz