-Um.. Nie szkodzi... - powiedziałam cicho do różowowłosej dziewczyny.
- Coś mówisz? - spytała, przyglądając mi się.
- N-nie! - powiedziałam nieco głośniej i uciekłam.
Biegłam chwilę między drzewami, zwinnie unikając korzeni wystających z ziemi. Zatrzymałam się na skraju polanki, w której rozpoznałam moją ulubioną, nad strumykiem. Niedaleko stały dwie sarny. Nie spłoszyły się na mój widok, wręcz przeciwnie. Podeszły do mnie. Zaczęłam z nimi rozmawiać. Były ciekawe, dlaczego biegłam.
Niestety, nie znały owej dziewczyny, którą spotkałam. Nie widziały jej, więc najwyraźniej nie przechodziła na ich szlaku.
Nagle usłyszałam za sobą szelest. Ktoś poruszał się za krzakiem poziomek. Gdy zaczęłam się zastanawiać, kto to, zza liści wyskoczyła owa różowowłosa dziewczyna.
- Uf... Czemu uciekłaś? Szybka jesteś.. -powiedziała, dysząc lekko i nie zwracając uwagi na moje zdumienie. Sarny na jej widok spłoszyły się.
- J-ja... N-nie rozumiem. Dlaczego TY za mną pobiegłaś? Wyglądałaś, jakbym była jakąś halucynacją... - powiedziałam, odsuwając się. Nie mogę mieć zbyt długiego kontaktu z człowiekiem.
- No bo... - odrzekła dziewczyna, zastanawiając się chwilę.
~~~
- Umm.... zagapiłam się i tak jakoś weszłam do lasu... - zażenowana starałam się wytłumaczyć dziewczynie co się stało.
- No i..... moje pocky.... - ze smutną miną spojrzałam na małą, ostatnią paczuszkę pocky w mojej dłoni. Niestety, pozostałe połamały się przy upadku.
- Kontynuując... pobiegłam bo mnie zaciekawiło to jak się zachowałaś. A poza tym co robisz w lesie o tej porze? Nie boisz się być tu sama? - starałam się wyjść jakoś z tej nieprzyjemnej sytuacji.
- Umm.... Jestem Haru, Haru Shirai. A ty jak masz na imię? - wyciągnęłam do dziewczyny rękę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz