Trudne
przede wszystkim dla ciebie - powiedziałam.
Niski
stolik do kawy nie dodawał mi wiele wzrostu, więc siedząc na nim
byłam dużo niższa od Ayi. Dlatego wstałam, ale nie poprawiło mi
to humoru, ponieważ za anielicą stał chłopak w zielonym krawacie,
któremu sięgałam najwyżej do brody.
Byłam
niskiego wzrostu. Osoby spotkane na ulicy często brały mnie za
dziecko, co niezmiernie irytowało. Niczego nie poprawiał fakt, że
miałam wręcz nienaturalnie duże oczy i małe usta. Poza tym, swoje
białe włosy lubiłam wiązać z tyłu wstążką na kokardę. Ale
podobno uśmiech miałam cokolwiek przerażający.
-
Chłopak wyglądał jak ktoś, kogo wcześniej znałam, ale nie
pamiętam kto. Może też był aniołem. Miał niebieskie oczy,
podczas gdy te twojego brata były zielone. A ja za to mam dziurę w
pamięci i nie potrafię niczego sobie przypomnieć - przerwałam na
chwilę, aby odetchnąć. - Zadowolona? Teraz ja domagam się
wyjaśnień.
- Nie
możemy powiedzieć ci wszystkiego - nadal wpatrywała się w moją
twarz, jakby chciała wyczuć, czy kłamię. Bez powodzenia, bo to,
co mówiłam było czystą prawdą. A, że ten jej wzrok i arogancja
zaczynały już mnie denerwować, podniosłam dumnie głowę.
-
Chyba nie oczekujesz, że po tym wszystkim tak po prostu sobie pójdę?
-
Skądże. Ale muszę przemilczeć pewne sprawy związane z klanem.
- Ja
nie należę do żadnego, dla nikogo nie pracuję i nikomu obecnie
nie pomagam. Tobie też nie pomogę, jeśli nie wytłumaczysz mi, o
co tu chodzi.
- Ja
sama nie rozumiem pewnych rzeczy - Aya zawahała się na moment. -
Ale głównymi podejrzanymi są demony. Ostatnio stosunki między
nami znacząco się pogorszyły.
-
Coo? - odezwał się chłopak, dotychczas w milczeniu słuchający
naszej wymiany zdań. - Kiedy!?
-
Ostatnio... Trochę pokłóciłam się z przyszłą głową Kuroi...
- odwróciła wzrok. - Tak jakby groziłam jej wojną i w ogóle...
- No
to masz przerąbane! - oznajmiłam i uśmiechnęłam się szeroko.
Dziewczyna
była zbyt zajęta nerwową zabawą palcami, żeby to zauważyć, ale
Zielony Krawat wzdrygnął się i zapytał:
- Ile
ty w ogóle masz lat?
-
Siedemnaście! A co? - udałam, że nie rozumiem i uśmiechnęłam
się jeszcze raz, tym razem niewinnie, a przynajmniej chciałam, żeby
tak wyszło.
-
Cz-czekaj – zająknął się. - To
znaczy, że jesteś ode mnie starsza?
-
No.
-
Moja pani! - w holu pojawiła się nagle służąca.- Pani Haru... -
wydyszała. - To... Się zaczyna!
Aya?
Błagam, tylko nie przesadzaj. Wolałabym, żeby Haru nie mogła
niechcący zniszczyć planety przez jedno kichnięcie. Ok? Bo czasami
masz skłonność do przesady (obie mamy... xD) Ok?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz