piątek, 31 lipca 2015

Od San'a

Chodziłem bez celu po dużym parku, co jakiś czas zapalając jakiś skrawek trawy. Od razu ulatniałem się z miejsca, bo zdarzyło się, że raz prawie mnie złapali. Czułem się źle, robiąc to, ale myślałem, że tak musi być. W końcu, do czego innego może być stworzony salamander?
 Kilka miejsc było wypalonych. Jedno drzewo jeszcze się paliło. Widziałem dziewczynkę, która uciekała z płaczem. Zdziwiłem się, bo ten widok przynosił mi swego rodzaju satysfakcję.
Rozejrzałem się. W pobliżu nie było już nikogo. Wszedłem na trawnik, a trawa pod moimi stoami zapaliła się. Z każdym krokiem trawa zapalała się. Podszedłem do drzewa i dotknąłem go. Pod naciskiem mojej dłoni odpadł kawałem zwęglonej kory.
Usłyszałem za sobą kroki i zobaczyłem jakiegoś chłopaka. Patrzył się na mnie, ale nic nie robił. Stał w bezruchu.
- Kim jesteś? - spytałem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz