czwartek, 23 lipca 2015

Od Kaito

- Gdzie mam powiesić to pranie!?
- No już, chwila! - wrzasnęła Artemis z drugiego końca domu. - Nie widzisz, że jestem zajęta!?
- Nie drzyj się tak! - odparła równie głośno Danielle, siedząc na kanapie ze swoim hełmem i plując dookoła okruszkami Pocky. 
- Już jesteś martwa, chimero jedna!
- Wiem! Ty też zaraz będziesz!
- Proszę, uspokójcie się! - krzyknąłem i przejechałem sobie ręką po twarzy. 
- To na nic, stary - odparł radośnie Cogito znad komputera. - Chcesz pooglądać? 
- Dziękuję, postoję. 
Taki właśnie chaos panował codziennie w siedzibie naszej małej grupy, ale jakoś nie przeszkadzało to nikomu poza mną. Szczególnie Cogito miał wszystko głęboko gdzieś, bo kompletnie wyłączał się z życia, zakładając słuchawki i oglądając filmy, nad którymi nie zamierzam się nawet zastanawiać. 
- Ja mam dość, wychodzę! - oświadczyła nagle dziewczyna, wstając z kanapy i rozrzucając Pocky. 
- Poczekaj chwilę, idę z tobą... Cogito, rozwieś pranie. 
- Okeeey... - wymamrotał nieprzytomnie, więc położyłem na ziemi kosz i ulotniłem się szybko z salonu. Wyszedłem do ogródka przez boczne drzwi, przez przypadek prawie mordując całą grządkę marchewek. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz