Tak jak myślałem, tuż pod podejściu do drzwi zjawa zniknęła. Miło z jej strony, że się pofatygowała, żeby tu przyjść. Jednak to ja teraz będę musiał tłumaczyć całą sytuację. A tego chciałem uniknąć.
Gdy drzwi się w końcu otworzyły, stanął w nich chłopak w zielonym krawacie. Uważnie mi się przyjrzał. Spróbowałem się uśmiechnąć, ale nie pozwalała mi na to sytuacja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz