Kiedy człowiek spędza dużo czasu w lesie, w zgodzie z naturą zazwyczaj zaczyna on ją doceniać i cieszy się ze swojego istnienia, prawda? W moim przypadku jest inaczej. Im dłużej słucham szumu wody płynącej strumykiem pod moimi stopami, im dłużej przyglądam się liściom szybującym na wietrze przed opadnięciem na ziemię i im dłużej staram się pogodzić ze swoim istnieniem... tym bardziej nienawidzę siebie. Bycie mną nie jest wbrew pozorom łatwe. Jako wilkołak staram się trzymać zdala od ludzi. Nie znoszę widoku księżyca który sprawia że robię się agresywna. Nie pociesza mnie nawet fakt, że moja jedyna przyjaciółka, Rei Mirai, robi wszystko żebym nie czuła się źle. Pozwala mi spędzać czas w rezydencji jej klanu, broni mnie przed złymi ludźmi i próbuje mnie przekonać, że nie jestem tak zła jak mi się wydaje. Ale co mi to da? Oprócz mnie Rei jest jedyną osobą która wie czym na prawdę jestem. Twierdzi, że jej to nie przeszkadza, ale w głębi duszy wiem że się mnie boi. Czuję to. Przykro mi że musi ona robić to wszystko tylko po to, żeby mi pomóc. Ponieważ nie chcę, żeby Rei cały czas za mną chodziła i wmawiała mi, ze jestem dobra, często przychodzę do części lasu opuszczonej przez ludzi, o której wiedzą tylko nimfy. Ja znalazłam ją przypadkiem, uciekając któregoś dnia przed burzą, ale ponieważ leśnym duchom nie przeszkadza moja obecność spędzam tu większość swojego czasu. Pogrążona w myślach zamknęłam oczy i położyłam się na trawie. Już prawie zasnęłam kiedy obudził mnie czyjś głos.
- Nic ci nie jest? - otworzyłam oczy i zobaczyłam nad sobą jakąś dziewczynę. Przetarłam powieki i usiadłam wciąż rozkojarzona.
- Kim.... jesteś? - zapytałam ze zdziwieniem, lekko przestraszona przez nagłe pojawienie się tajemniczej postaci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz