Siedziałem zamyślony nad brzegiem stawu. Zaniepokojony próbowałem robić kaczki, ale kamienie ciężko wpadały do wody z lekkim pluskiem. Yuuko siedziała za mną, pewnie w nie lepszym nastroju. Westchnąłem. Nadchodzi jesień, więc razem z nią i szkoła. Mimo, że teraz mam status bezdomnego, jestem zapisany do szkoły i muszę do niej chodzič..
Pomyślałem o kolegach z klasy. Ciekaw byłem, jak przyjmą mój stan. Oczywiście Chō by tonie przeszkadzało. Wręcz pprzeciwnie, kiedy by się dowiedział od drazu chciałby mi pomóc. Uśmiechnąłem się pod nosem. Miło mieć takiego kumpla.
- Ohayo, Hota! - o wilku mowa, pomyślałem. Odwróciłem się.
Za mną, z wielkim uśmiechem, stał białowłosy chłopak z fioletową grzywką. Cho, ubrany w ciemną bluzę, właśnie mnie znalazł.
- ohayo. Co tu robisz? - spytałem.
- Wyszedłem na spacer. A ty? O tej porze nie wychodziłeś już z domu. Ponoć klan zakazał. -uśmiechnął się i przechylił głowę zamykając oczy. Usiadł na przeciwko mnie. - coś się stało?
- N-nie! Coś ty..- odwróciłem wzrok. Za wcześnie, by mu powiedzieć.
- Okay, powiesz kiedy indziej. Co to za dziewczyna?- spytał, wskazując na Yuuko. Oboje ze zjawą popatrzyliśmy na niego ze zdziwieniem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz